DZIENNICZEK POSTĘPÓW - dziewczyna lotnika i plany na lato

6/06/2017 Made by Wera 2 Comments


DUŻE RADOŚCI

Spieszę donieść co następuje: prace nad sukienką w stylu lat 40stych nadal trwają i dobrze rokują na najbliższą przyszłość. Lejąca wiskoza została ujarzmiona za pomocą krochmalu w spray'u (do kupienia np. w większych sieciówkach). Popryskałam nim niektóre bardziej nieposłuszne elementy przed rozpoczęciem szycia, co znacznie poprawiło komfort pracy. 
Po raz kolejny zmierzyłam się też z takimi fajnymi elementami konstrukcji, jak rękawki krojone z karczkiem, z ostrymi kątami (widać ten element na zdjęciu u góry). Te ostre zakręty wzmocniłam jedwabną organzą (którą mam obecnie tylko w kolorze liliowym, ale po zamknięciu szwów jest  i tak prawie niewidoczna; lewą stronę pokażę Wam w kolejnym poście) i drobnym ściegiem, o tak:

a potem jeszcze wszystkie szwy wzmacniałam taką taśmą:

Pomimo dużej ilości łagodnego krochmalu do koszul, efekt początkowo nie powalał i rzecz przypominała bardziej ścierę do podłogi.

Sytuacja dosyć magicznie się odwróciła, kiedy podszyłam rękawki bawełnianą lamówką i nagle, ku mojej dumie i uciesze, koszula przybrała formę koszuli.

Koszula obecnie posiada już okrągły kołnierzyk - wierzch krojony po skosie, dół wzdłuż brzegu i wzmocniony flizeliną i prezentuje się jak na zdjęciu tytułowym, czyli w następujący sposób:

Nie mogę się doczekać skończonej wersji! Właśnie wróciłam z pracy z głęboko zakorzenioną chęcią dalszej walki!
MAŁE SMUTECZKI


Niestety na tę chwilę pokonał mnie żółty, kwiatowy żakard i prace nad sukienką prezentowaną w poprzednim dzienniczku zostały wstrzymane do odwołania. Próbowałam ratować nieposłuszną górę, sprułam zaszewki, podkleiłam flizeliną, ale całość tak się powyciągała w trakcie, że w zasadzie nadawała się do wyrzucenia i skrojenia ponownie. 
Nie zmierzam całkowicie rezygnować z tego wykroju. Myślę, że dam mu odleżeć i zabiorę się do niego za jakiś czas ze świeżym podejściem.

PLANY NA LATO

Planuję w niedalekiej przyszłości wrócić do troszkę zapomnianej przeze mnie Burdy! Sukienki sukienkami, marzą mi się proste, luźne spodnie z lnu, takie do sandałków i dowolnej góry. Zawsze podobały mi się te z numeru 4/2000, model 112 (we wszystkich wariacjach).

Muszę też pomyśleć o szortach, ponieważ moje cztery litery nie mieszczą się w żadne ze spodenek z poprzednich lat... Nie oszukujmy się - nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie coś miało się w tej sprawie drastycznie zmienić. Myślę, że zdecyduję się na model 111 z czerwcowego wydania Burdy z 2011 roku i może odzyskam jakąś starą tkaninę odziedziczoną po babci? :)

via burda.pl
Ahoj, przygodo!

You Might Also Like

2 komentarze:

  1. Sukienka rewelacyjnie dopracowana, nie mogę się doczekać efektu końcowego. Plany podobne jak u mnie, spodenki na już potrzebne, uszyłam podobne ale jeszcze jedne idą na plan pierwszy. Czekam na Twoje :) :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Zaczynam być zadowolona z tego jak wygląda lewa strona mojego szycia, choć zawsze coś mogło być jeszcze lepiej zrobione ;)
      Ah, lato! Lato wszędzie :) Możesz polecić któreś modele spodni z Burdy?
      Pozdrawiam słonecznie! :)

      Usuń