Co w 2017 roku?

1/24/2017 Made by Wera 6 Comments


Ponieważ początek roku niespodziewanie zamienił się w niekończący się koszmar, a nie chcę specjalnie użalać się nad sobą, spróbuję skupić się na radosnych planach na przyszłe miesiące. 
Z niecierpliwością czekam, aż będę miała chwilę dla siebie na szycie. Na razie jest nieźle i napisanie tej notki zajęło mi prawie miesiąc! :)
DO SKOŃCZENIA
PŁASZCZ ANNA - z poprzedniego wpisu. Płaszcz ma "już" kołnierz i jeden rękaw i skończę go akurat na nadejście wiosny. Teraz to już sprawa dumy oraz honoru i choć straciłam większość zapału, wypada go skończyć.

HAWAJSKA BETTY - czyli wersja Landrynkowej Betty w "dżunglowy" wzór. Zasadniczo jest  ona prawie gotowa, potrzebuję chwili czasu, żeby zabezpieczyć zapasy szwów i wszyć zamek, oraz podłożyć spódnicę. Jeszcze nie wiem czy będę wszywać podszewkę w koszulę. Chciałabym, żeby hawajska była naprawdę letnio-zwiewna i gotowa na czas.

WAŻNY TAJEMNICZY PROJEKT - zbliża się początek lutego i urodziny mojej przyjaciółki, więc startuję z nowym, poważnym wyzwaniem. W sumie wszystkie podpowiedzi są widoczne na zdjęciu poniżej. Szyjące koleżanki i koledzy nie będą mieć chyba większego problemu z rozpoznaniem co to może być (zwłaszcza jeśli posiadacie Quilt na Weekend nr 1/2016).
Jak widzicie na poniższym zdjęciu, na razie elementy układanki są różnej urody kulfonami, powstającymi w trakcie gorączkowych ćwiczeń przed nadejściem przesyłki z zamówionymi tkaninami. Wzór, co prawda, nazywa się drunkard's path, jednak nie chciałabym, aby gotowy prezent wyglądał jakby był tworzony po pijaku... Na razie na sześć prób, szósta wyszła prawie dobrze!


NADCHODZI NOWE

PO PIERWSZE MASZYNA - w zasadzie już nadeszła przed świętami, jako mój własny prezent urodzinowy. Ode mnie dla mnie. Z powodów różnych (z których każdy jeden był bardzo pilny i nie znosił zwłoki) nie miałam jeszcze czasu się z nią zaprzyjaźnić. Stawiamy więc pierwsze kroki ze wspomnianym wcześniej drunkard's path i poznajemy swoje możliwości... 
Dlaczego Janome 5060DC? Nie potrafię do końca świadomie na to pytanie odpowiedzieć...  Janome była dla mnie od dłuższego czasu takim snobistycznym fetyszem. Chciałam wygodną maszynę komputerową, trochę kombajn do szycia grubej wełny, ale i cienkiego jedwabiu i sporadycznie czegoś patchworkowego. Po konsultacji z bardzo miłą obsługą internetowego szyj.pl, padło właśnie na ten model. Na razie zbyt wcześnie, abym mogła ustosunkować się do tej decyzji. Jedyne co mogę powiedzieć, to że w porównaniu do Silvercresta, mam trochę mało miejsca pod stopką (nie mylić ze stopą...), ale może to kwestia przyzwyczajenia. 


PO DRUGIE KSIĄŻKA - Vintage Coture Tailoring Thomasa von Nordheima, którą poleciła mi jedyna i niezastąpiona Rvudzik. Ta lektura w bardzo przyjemny sposób satysfakcjonuje mój głód wiedzy w dziedzinie klasycznego szycia damskiej odzieży wierzchniej. Wspominałam Wam ostatnio o serii kursów Essential guide to tailoring Alison Smith na craftsy. Kursy Alison pomagają w krótkim czasie zmierzyć się z tradycyjnymi technikami nadawania odzieży kształtu, trwałości i eleganckiego wykończenia, jednak pozostają na tyle uniwersalne, aby mógł z nich czerpać każdy, kto ma pojęcie o szyciu i konstrukcji w ogóle. 
Natomiast Vintage Coture Tailoring jest na te długie wieczory, kiedy człowiek chce oderwać się od spraw przyziemnych i zgłębiać tajniki prawdziwego rzemiosła. Wspomniana książka Thomasa von Nordheima jest kompletnym kursem szycia żakietu, wyłożonym bez pośpiechu, bo pośpiech przy szyciu nigdy nie jest wskazany.


Od profesjonalnego krawca dostajemy dużo cennych podpowiedzi i wskazówek wypracowanych wieloletnim doświadczeniem. Dużym zaskoczeniem było dla mnie brutalne potraktowanie skrojonej tkaniny żelazkiem parowym i tym sposobem, już na tak wczesnym etapie, nadanie jej przestrzennej formy! 

Szczególnie bliski mojemu sercu jest rozdział o wkładach odzieżowych. Satysfakcjonująca i nie do przecenienia jest w nim ilość informacji raczej trudno dostępna w innych źródłach. Mamy tutaj na przykład fantastyczny przegląd różnego rodzaju wkładów i sztywników, opisanych pod kątem składu, skrętu włókien i często zachowania przy praniu, prasowaniu, krojeniu, szyciu, czy użytkowaniu gotowej odzieży. Rozczarowujące jest natomiast zestawienie różnorodności opisywanych tkanin, ze stanem magazynowym lokalnej, komercyjnej hurtowni tkanin w Polsce. Jeśli chcemy naprawdę zagłębić się w temat tradycyjnego krawiectwa, trzeba liczyć się z koniecznością zamawiania odpowiednich materiałów online, np. z Wielkiej Brytanii.
Lektura pełna jest subtelności, oraz niuansów krawieckich i zainteresowanego tematem czytelnika potrafi trzymać w napięciu niczym dobra beletrystyka! :) Przyznaję, że miałam kila momentów, w których przewidywałam, że wątek potoczy się inaczej niż bym zakładała, ale żal było przewijać stronę, żeby nic ważnego nie uciekło pomiędzy. Oczywiście nie oszukujmy się, nie będziemy zawodowymi krawcowymi po jednym przeczytaniu Vintage Coture Tailoring! Jest to dobra lektura zawodowa na lata i tylko własne doświadczenie może z nas zrobić wartościowego rzemieślnika.

PO TRZECIE KSIĄŻKA - Famous Frocks - The Little Black Dress Dolin Bliss O'Shea, którą otrzymałam w prezencie od tej samej niesamowitej Rvudzik, która poleciła mi poprzednią pozycję (chylę czoła w podzięce po raz kolejny!) :)
Jest to pięknie wydana książka z wykrojami do 20 kultowych już stylizacji. Znajdziemy tu przegląd "małej czarnej" między innymi w wersji a la Coco Chanel, Audrey Hepburn, Grace Kelly, czy Lady Di, wraz z mniej ortodoksyjnymi wariacjami tychże kreacji.
Wykroje,w formacie podobnym do Burdy, ale zdecydowanie bardziej czytelnym, znajdziemy w eleganckiej czerwonej kopercie, po otwarciu okładki.


Kilka modeli budzi szczególną tęsknotę, ale mnie osobiście najbardziej podoba się sukienka w stylu Audrey Hepburn, ta z rozłożystą spódnicą (The Sabrina Dress). Klasyczny szyk z dziewczęcym urokiem w jednym!
KOPERTY - moja obsesja, lub jak kto woli guilty pleasure. Noworoczne postanowienia i kursy walut zmuszają mnie do ograniczenia tego zakupowego szaleństwa. Nie mogłam się jednak oprzeć bajkowej sukni McCall (na zdjęciu poniżej po prawej stronie) niczym z Kopciuszka, którą już przechrzciłam na Grace (od Grace Kelly). Podobno każda dziewczynka chciała być kiedyś księżniczką. Ja odkryłam w sobie taki potencjał dopiero po 30stce! 
Pozostałe dwie koperty skusiły mnie, jakżeby inaczej, przeceną. Sukienka Vogue w stylu lat 60tych obiecuje, że jest łatwa do uszycia. Zobaczymy jaki będzie wynik zderzenia z moją chroniczną skłonnością do komplikowania rzeczy prostych. Koszula natomiast jest koszulą z lat 50tych i w sumie na tym kończy się na razie jej historia, bo po prostu chciałam mieć taki wykrój. 
Uzależnienie od kopert z wykrojami, jak każda choroba, rzecz straszna!

Trzymajcie się ciepło i zdrowo w Nowym Roku! Mam nadzieję, że jeśli macie jakieś oczekiwania w stosunku do przyszłej zawartości tej strony, zostaną one zaspokojone w zadowalającym stopniu! :)

You Might Also Like

6 komentarzy:

  1. Dla mnie również koniec roku był koszmarem, więc trzymam kciuki za poprawę u ciebie tym bardziej :) Gratuluję nowej maszyny, niech ci służy we wspaniałych przygodach modowych. Czekam niecierpliwie na jakąś realizację z książki Chanel - szczerze zazdroszę takiej pozycji w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i odwzajemniam życzenia! <3
      Masz na myśli Famous Frocks? Zabiorę się pewnie za nią dopiero późną wiosną, jak czas pozwoli. Najpierw muszę skończyć to, co rozgrzebałam ;)

      Usuń
  2. dla mnie sylwester...koszmarny, i początek roku tez nie za dobry...rysuje się cięzki rok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi to słyszeć. To jakaś epidemia dziwnych wypadków... Oby dalej było lepiej!

      Usuń
  3. Przykro mi, że początek roku dał Ci w kość; teraz więc czas najwyższy, by 2017 dostał z kopniaka od Ciebie; odbijesz się :-)
    Markę Janome uwielbiam i myślę, że wybrałaś sobie wspaniałą i bardzo porządną towarzyszkę szycia. Gratulacje za kupno nagrody dla samej siebie, pracujesz tak ciężko, że Ci się należy i kropka. :D
    Książka Von Nordheima to podręcznik niezbędny, prawda? Tak dużo mnie nauczyła. Mimo, że czytałam ją już wiele razy, ciągle znajduję w niej coś nowego. Bardzo mi miło, że Famous Frocks zrobiło Ci frajdę :-)))
    Wykroje kopertowe przepyszne, szczególnie mi się podoba 5497,choć nie tylko; koszula ma ciekawy karczek, a sukienka mądrze rozplanowaną nadwyżkę materiału w spódnicy. Przesunięcie marszczeń na boki plus subtelne obniżenie stanu w pasie da bardzo ładną sylwetkę bez robienia wrażenia brzucha jak balon (co niestety bywa przywarą marszczeń w bezpośrednim sąsiedztwie talii).
    Kibicuję płaszczowi, chociaż wiem, jak ciężko jest szyć, gdy zapał minie. Może po prostu zaczeka do następnej jesieni? Zauważyłam, że gdy "odpuszczę" jakiemuś zmęczonemu projektowi, to po miesiącu-dwóch wracają mi do niego chęci.
    Hawajska Betty będzie świetna, bo krój landrynkowej prezentuje się na Tobie przeuroczo. No i quilt! Podziwiam i dopinguję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa otuchy i za taki piękny komentarz! Udało mi się w końcu wyrwać weekend dla siebie na szycie i mam skompletowaną połowę kwadracików patchworkowych! :) Reszta musi czekać na dostewę tkanin, ale jest satysfakcja z wykonanego zadania.
      Książka Von Nordheima jest cudowna! Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś bardziej sztampowego, a tu jest taki kawał solidnego rzemiosła opisany!
      Pomimo, że książka kusi, mam plan na wiosne/lato, żeby szyć mniej wyczynowo, wybierać proste kroje i nie przekombinonać technik wykonania :) Famous Frocks daje fajne, proste propozycje na klasykę. Na pewno będę chciała spróbować paru modeli! <3 Dzięki, dzięki, dzięki!
      Na 5497 mam już upatrzony pewnien żakard w jasno letnich kolorkach ;) Na księżniczkową suknie jeszcze nie mam planu, ale będę musiała na pewno dokupić materiał, bo na tę spódnicę pójdą metry... Zwabiły mnie właśnie te marszczenia, w tym wydaniu powinny zrobić z figury ładną klepsyrdę.
      Masz rację z odpuszczaniem rzeczy, do których straciło się cierpliwość. Na razie priorytetem jest sekretny projekt, a potem może przejdę do kończenia Hawajskiej :) A płaszcz będę dłubać "pomiędzy".
      Czekam niecierpliwie na Twoją szarą suknie w róże. Widziałam sneak peek na Instagramie i już wygląda jak kolejne arcydzieło wykończeniowe! <3

      Usuń