PIECZENIE CHLEBA - teoria względności czasu

5/10/2016 Made by Wera 0 Comments



Jest coś zaraźliwego w pieczeniu własnego chleba. Jak się raz złapie tego bakcyla, to chce się więcej i coraz bardziej, a entuzjazm udziela się osobom, że tak powiem, trzecim. Rozszerzyłam hodowlę drożdży już kilkukrotnie, obdarowałam na razie ojca i moją przyjaciółkę Mary. Domowy chleb nie zawsze się udaje tak, jakby się chciało, ale zawsze wiemy co w nim jest, a powinno w nim być to, co lubimy najbardziej. Największa obawa przy pieczeniu chleba to czas

Ile czasu potrzeba, żeby upiec chleb? Na początek powiem tak: praktycznie tyle samo, co żeby upiec dwa :) Moja osobista hodowla zakwasu liczy dwa radośnie podśmierdujące octem słoiczki właśnie na tę okazję. Piec chleb można bez problemu raz na tydzień, dwa, ale trochę szkoda tylko jednego bochenka. Wieść o wypieku szybko się niesie i choć chleb zachowuje przyzwoitość przez wiele dni, rzadko ma okazje to udowodnić.



Jeszcze raz więc: ile czasu zajmuje upieczenie chleba? No więc i dużo i mało.

Ale po kolei:

1. 1 minuta - niedziela wieczór - dzwonie do Łukasza, żeby wyjął słoiczki z zakwasem z lodówki, bo zapomniałam o tym przed wyjściem do pracy. Mam zamiar dokarmić je przed spaniem.

2. ok 3 minuty - poniedziałek rano - robię zaczyn gorącej wody (która została po parzeniu porannej herbaty) z mąką i dokarmiam drożdże. Miałam to zrobić wczoraj wieczorem, żeby dzisiaj rano były już aktywne, ale grawitacja zrobiła swoje i nie było mi po drodze. Będę musiała się sprężyć, więc wstawiam drożdże do letniej kąpieli w miedniczce, bo chcę żeby było im dobrze, grzecznie jadły papu i zaczęły rozrabiać. Przy okazji porządków pilnuje, żeby woda była cały czas lekko ciepła. Gdybym dokarmiła je wczoraj, jak planowałam, nie musiałabym się o to martwić.

3. ok 20 min - poniedziałek 17:00 - zakwas zaczął wychodzić ze słoika, czas wyrobić ciasto. Po raz kolejny korzystam z niezawodnego przepisu ze Smakowitego Chleba na okrągły chleb pszenno-żytni na zakwasie. Ponieważ chciałam mieć dwa różne bochenki (jeden z czarnuszką, drugi ziołowy, z tymiankiem i szczyptą rozmarynu), wyrabiam ciasto dwa razy w osobnych misach. Przy dobrej organizacji i wygniataniu podwójnej ilości ciasta, ale na raz, czas spokojnie można ograniczyć do góra 10 minut. UWAGA - czas zmywania nie wliczony, a u mnie znowu wszystko w mące.

No i czekamy.

4. Koło 19:00 rozgrzewam piekarnik do 50*C i kiedy się rozgrzeje, wstawiam ciasto zawinięte w szmatki do środka. Wstawiam miseczkę z wodą i zostawiam uchylone drzwiczki. Całość zajmuje góra minutę!

5. ok 5 minuty Co jakiś czas doglądam czy rośnie. Kiedy widzę, że zaczyna nabierać objętości, przecinam "na krzyż". Po 3 godzinach wyciągam zawiniątka z piekarnika na stół i podnoszę temperaturę w piecu do 250*C jak w przepisie. Kiedy piekarnik się nagrzeję wykładam ciasto na nasmarowanym margaryną pergaminie i piekę ok 12 min. Po niecałych 10 obserwuje jak pięknie rośnie, wraz z moją dumą.

6. ok 2 minuty Po 12 minutach pieczenia zmniejszam temperaturę do 200*C, wyłączam termoobieg i co parę minut sprawdzam, czy chlebki się zbytnio nie przypiekają. Po mniej więcej 28 minutach chleb powinien być gotowy do wyciągnięcia z piekarnika i ostudzenia.

Przygotowanie chleba zajęło mi cały dzień, aż do bardzo późnej nocy, ale jak widzicie po minutkach nie przepracowywałam się szczególnie. Tutaj się zakrzątnąć, tutaj dopieścić, rzucić dobre słowo. Prawa natury robią za nas robotę. Oczywiście droga do sklepu, wliczając stanie w kolejce do kasy, jest prawdopodobniej w większości przypadków szybsza, ale o ile nie jesteście dużymi szczęściarzami, takiego chleba nie kupicie w żadnym sklepie!

Zdjęcie poniżej przedstawia chlebek z pomarańczami upieczony przez moją własną osobistą przyjaciółkę Mary. Prawda, że pięknie się prezentuje?



Reasumując - tak, upieczenie chleba zajmuje cały dzień, albo jego większość (jeśli dokarmimy zakwas dzień wcześniej), ale i nie, jeśli weźmiemy całkowity czas, który poświęcamy czynnościom związanym z tym procederem. Na wypieki najlepiej poświęcić dzień wolny, który możemy przesiedzieć w domu i doglądać nasze zawiniątko.

Nie ma rano nic równie cudownego jak zapach czarnuszki, kiedy kroimy domowy chleb. 

You Might Also Like

0 komentarze: